Kolejna część rozmowy o Afryce i o projekcie „Czadowa Para”, który mogą wesprzeć wszystkie pary planujące ślub, ale nie tylko.
Pierwszą część wywiadu z Piotrem Gajdą koordynatorem akcji możecie znaleźć tu: Czadowa para- wywiad.
Agnieszka: Na co konkretnie idą pieniądze? Jakie są wasze cele? Jak idzie ich realizacja? Ile pieniędzy Wam jeszcze brakuje?
Piotr: W projektach które realizujemy staramy się pomagać całościowo. Szkoły, które buduja misjonarze to koszt rzędu 120 000 zł. Są to proste, ale murowane budynki, z elektrycznością. Kolejna sprawa to wyposażenie w ławki i stoliki, a także wyposażenie biblioteki. Jest ogromny problem z tym, że dzieci nie chodzą do szkoły bo po prostu są głodne. Jeśli nie mają co zjeść, to nie idą do szkoły, tylko idą szukać sobie coś do jedzenia (zerwać w lesie, upolować, ukraść…) Dlatego w naszych misyjnych szkołach zapewniamy także ciepły posiłek, który często jest jedynym posiłkiem w ciągu dnia dla tych dzieciaków. Koszt takiego prostego ciepłego posiłku, na bazie kaszy kukurydzianej i manioku, posiłku zaspokajającego podstawowe potrzeby witaminowe i łagodzącego głód, to uwaga, 1zł! Obok więc kosztów budowy szkoły, mamy koszty jej utrzymania.
Jak dotąd udało nam się zbudować szkołę w Soh w Czadzie, oraz centrum edukacyjne w Bocaranga w RCA. To centrum jest super, bracia zainstalowali tam internet satelitarny i zakupili komputery, młodzież może korzystać z nich pod okiem animatorów. Jest też sala teatralna z rzutnikiem multimedialnym. Jak na warunki Afrykańskiej, to naprawdę bardzo wysoki poziom. Jeżeli chodzi o fundusze z projektu Czadowa Para, to w tym momencie trwa już budowa szkoły w Ndim, którą prowadzi br. Robert Wieczorek. Będą to cztery klasy z wyposażeniem i dodatkowo projekt ciepłego posiłku dla każdego z 200 dzieciaków, którzy będą uczęszczać do szkoły. Koszt ok 180 000 zł. Ten projekt w całości został sfinansowany dzięki ofiarom Czadowych Par. Kolejny projekt na który w tym momencie zbieramy pieniądze to budowa centrum edukacyjnego w Bajbokum w Czadzie, na ten cel potrzeba ok. 160 000 zł. Dzięki temu że już mamy pewne fundusze, możemy powoli myśleć o tej inwestycji.
Agnieszka: Jeśli byłeś w Afryce i nadzorowałeś prace związane z projektem to możesz krótko zrelacjonować swoje wrażenia z tego pobytu.
Piotr: Chętnie podzielę się z Wami najmocniejszym przeżyciem jakie przywiozłem z Afryki. Otóż miałem okazję przebywać kilka dni w Bagandou, głęboko w Buszu, pod równikiem, gdzie znajduje się Polska misja i gdzie jest szpital dla Pigmejów. Pigmeje muszą mieć swój szpital, do najbliższego jest 90km. A poza tym wszędzie są dyskryminowani przez inne plemiona ze względu na swój niski wzrost i pierwotny sposób życia. Ostatniego dnia, gdy już szykowałem się do wyjazdu do szpitala przyniesiono małą dziewczynkę z głęboką anemią. Poziom hemoglobiny w jej krwi wynosił 2 (normalnie powinien wynosić 10). Była już umierająca. Przyczyną było niedożywienie. Ponieważ w Afryce są bardzo silne więzi wewnątrz plemienne z dziewczynką przywędrowała cała 32 osobowa rodzina. I teraz żeby zapobiec anemii potrzeba przetoczyć krew. Z całej tej rodziny 6 osób miało tę samą grupę krwi, ale od nikogo nie można było jej pobrać gdyż wszyscy byli nosicielami HIV ( w Afryce 60% mieszkańców jest zarażonych HIV). Na szczęście dziewczynka miała tę samą grupę krwi co ja. Siostra pobrała moją krew i natychmiast przetoczyła tej dziewczynce. Cała ta procedura odbywała się w takich warunkach że w Polsce za takie działania najprawdopodobniej Renata (tak ma na imię ta pielęgniarka) wylądowałaby w więzieniu, ale gdy gra idzie o życie…
Kolejne takie doświadczenie to wizyta w więzieniu w Bouar. No i oczywiście liczne spotkania z misjonarzami, mieszkańcami, odwiedziny plemion pigmejskich, gdzie jeszcze w ogóle nie dotarła cywilizacja (niektórzy z nich po raz pierwszy widzieli więcej niż jednego białego człowieka – pojechaliśmy do Afryki w 4 osoby.
Jeśli chodzi ściśle o szkołę, to rzeczywiście odwiedziłem plac budowy, rozmawialiśmy z katechistą wioski. Podczas naszej wizyty trwała intensywnie produkcja cegieł, w tym momencie jest już wykopana studnia, a mury idą w górę. Mam nadzieje że we wrześniu dostanę od misjonarzy fotorelację z kolejnego etapu budowy. Niezwłocznie zamieszczę zdjęcia na stronie.
Agnieszka: I na koniec: dlaczego warto wesprzeć waszą akcję?
Piotra: Myślę że jest tutaj szansa żeby głębiej spojrzeć na samą rzeczywistość zaślubin. W teologii małżeństwa mówi się o tym momencie jako o rezygnacji z siebie, wyjściu poza swoje ego, na spotkanie bardzo bliskie z drugą osobą, otwarciu się na małżonka. Taki gest, jakim jest dołączenie do projektu Czadowa Para jest pięknym wyrazem tego, że w tym dniu nie myślę, nie myslimy tylko o sobie, ale razem już otwieramy serce dla potrzebujących.
Poza tym, tak jak to już wspominałem misjonarze są tymi, którym możemy zaufać, jeśli chodzi o niesienie pomocy w Afryce, jestem do tego głęboko przekonany. Na stronie widać już pierwsze efekty, w postaci zdjęć z placu budowy.
Jest jeszcze bardzo miły wątek w tym wszystkim. Każda Para otrzymuje w podziękowaniu śliczne zdjęcie z podziękowaniem od dzieciaków, jako pamiątkę.
Wiele jest argumentów, każdy na pewno musi sam przemyśleć swoje motywacje, dlaczego chce pomagać. Ja zachęcam wszystkich narzeczonych żeby włączyli się do tego projektu, bo w ten sposób od samego początku swojego wspólnego życia pomnażają swoje szczęście z tymi, którzy będą z ich pomocy korzystać.